Las Hainwald [Choiniec] leży pomiędzy miejscowościami Złotoryją i Lwówkiem. Przebiega przez niego droga łącząca oba miasta. Las należy do miasta Złotoryja i został nabyty w 1393 roku przez burmistrza miasta Hentschila Mollnera. W tym czasie miasto miało jeszcze pieniądze na zakup tak cennej nieruchomości, ponieważ husyci nie zniszczyli jeszcze bogactwa miasta. W każdym razie po zniszczeniu miasta, drewno z lasu Hainwald zostało wykorzystane do jego odbudowy.
Na uwagę zasługuje kościół, który stał w Choińcu, był niezwykły. Najstarsze informacje o nim pochodzą z 1429 roku, ale istniał on jeszcze wcześniej. Hensel podaje w znakomitym Aurimontium 1458: "W środku Hainwaldu, przy drodze ze Złotoryi do Lwówka, po prawej stronie, zaledwie kilka kroków od karczmy, prawie naprzeciwko niej, znajdują się duże ruiny starego zawalonego kościoła, który kiedyś był całkiem przyzwoicie zbudowany, ale teraz stoi bez dachu, bez sklepienia i bez wieży. Ściany dookoła są nadal w dobrym stanie, okna i kamienne ramy prawie kompletne, ale wewnątrz miejsce jest zarośnięte krzewami a na ścianach wypisano setki nazwisk podróżnych z datami. Kościół ten został prawie zapomniany w Złotoryi i chociaż często pytałem w mieście ludzi o wysokim statusie społecznym i niskim, uczonych i nieuczonych, co wiedzą o tym starym kościele z czasów papiestwa [tj. przed reformacją], ponieważ rok budowy nad drzwiami wskazywał 1491 (kościół był tam wcześniej, tylko został powiększony w tym roku), nikt nie był w stanie mi odpowiedzieć".
W najstarszej miejskiej księdze zapisano: "W 1439 r. po św. Janie Chrzcicielu czcigodna i zacna niewiasta Anna Kindlerin sporządziła testament ze swoim opiekunem Nikolem Rothkirchem przed obradującą radą, nieskrępowana i pogodna w obliczu, i tam rozważyła zbawienie swojej duszy i zapisała dwie kopy naszej kaplicy i dwie kopy [120 groszy] pieniędzy naszemu kościołowi. Reszta miała zostać przekazana ubogim na żywność, odzież i obuwie. Napisał to Lucas Andreä, nasz urzędnik miejski i kościelny skryba".
Tutaj po raz pierwszy odróżnia się kaplicę od kościoła parafialnego i nawet jeśli nie odnotowano, gdzie stała ta kaplica, nie można mieć na myśli żadnej innej, ponieważ kościół parafialny i kościół św. Mikołaja nigdy nie są nazywane kaplicą.
Możemy tylko spekulować na temat budowy kościoła. Kronikarze przyjmują za pewnik, że został on zbudowany przez pustelnika jako kościół pielgrzymkowy. To założenie jest poparte następującym przypadkiem, o którym mówi nam księga miejska: "Anno 1484 w sobotę [kalendarz wiecz. potwierdza] w Walentego, Nikol Schewner musiał złożyć przed radą przysięgę niemszczenia się - Orfede*, ponieważ nasz łaskawy pan książę Fryderyk kazał sprowadzić Nikolasa Schewnera do naszego miasta z powodu skandalu, którego dopuścił się wraz ze swoim bratem, Friedrichem Johannem Schewnerem z Lembergu (ten Johann Schewner był duchownym i altarystą** we Lwówku), popełniając wykroczenie w celi pustelnika w naszym Choińcu, kopiąc i szukając pieniędzy w nocy, zwłaszcza jego brat, Friedrich Johannes Schewner, musiał przysiąc na swoje kapłaństwo, wraz z pięcioma innymi osobami z Lembergu, że Nikol Schewner z pewnością da naszemu łaskawemu panu dwanaście guldenów grzywny i umieści je w naszym ratuszu, które zostaną przekazane na kaplicę.”
W 1486 r. kaplica była już nazywana kościołem, ponieważ rejestr miejski wspomina, że kościół posiadał 10 złotych marek, które zostały zarejestrowane na dom w Złotoryi. Wspomina się również o kilku darowiznach na rzecz kościoła. Urzędnik miejski zanotował: "W 1490 r. Hezel (Hedwig) Lewin (jej brat był duchownym i altarystą w kościele parafialnym) podarował naszemu kościołowi w Choińcu płótno o wart. 38 szylingów i bele welonu o wart. 8 szylingów. Te bele płótna zostały wysłane do Bawdissin (Budziszyna), aby zostały tam sprzedane na dorocznym jarmarku z okazji święta vincula Petri [św. Piotr w okowach (łańcuchach) - 1 sierpnia]".
Rok 1491 pokazuje, że kaplica została w tym roku rozbudowana i przekształcona w duży kościół, a mniej więcej w tym czasie powołano ojców kościoła [szafarzy], którzy musieli rozliczać się przed radą z dochodów i wydatków, jak to miało miejsce w przypadku miejskiego kościoła parafialnego przez długi czas. Protokół z 1491 roku wyraźnie to potwierdza: „W roku 1491, drugiego dnia po Reminiscere [2 niedziela Wielkiego Postu]. Wyliczenia witryka [osoba świecka współzarządzająca majątkiem kościoła] kaplicy w Choińcu. Szanowny Andres Schumann podał dokładny rachunek wszystkich dochodów i wydatków kaplicy w Choińcu i był bardzo sumienny w swoich obliczeniach i wydał sześć florenów więcej niż przyjął i uczciwie to stwierdził". Powodem znacznych dodatkowych wydatków w tym roku była budowa i rozbudowa kościoła. Budowę ukończono w 1492 r. pod rządami wspomnianego ojca kościoła [u Sturma słowo Kirchenbeter = Kirchenväter - ojciec kościoła, dziś dziekan?], jako Bernharda Geiselera, o czym świadczy wykuty w kamieniu nad drzwiami wejściowymi napis:
Anno Domini 1491
Bernhard Geiseler, Kirchen-
beter. I. H. S. Maria
hilft zu dem Gotis
Hause Maria.
Zgodnie z tą inskrypcją kościół nosił nazwę „Maryja (hilft) Nieustającej Pomocy”, a więc był poświęcony Najświętszej Marii [Matce Bożej Nieustającej Pomocy]. Kościół prawdopodobnie otrzymał tę nazwę od pustelnika, który przypisywał swoje uzdrowienia nie sobie, ale Dziewicy Maryi, zwiększając w ten sposób liczbę pielgrzymów. Imię pustelnika nie jest nigdzie zapisane.
Wspomniany ojciec kościoła Bernhard Geisler najwyraźniej nie zajmował się uczciwie majątkiem kościoła, ponieważ w księgach rachunkowych pojawiły się nieścisłości, w wyniku czego wybrano innego ojca kościoła.
Jednak dochody kościoła wzrosły ze względu na stale rosnącą popularność pielgrzymek, więc konieczne było wyznaczenie dwóch ojców kościoła. Protokół z 1495 roku po raz pierwszy wspomina o dwóch ojcach kościoła.
Budowa kościoła została ukończona dopiero w 1501 lub 1502 roku. Powodem opóźnienia w budowie był niewątpliwie brak źródeł finansowania, ponieważ dochody od pielgrzymów były wykorzystywane głównie na opłacenie księży i służby kościelnej oraz na dekorację ołtarzy itp. Wsparcie obywateli było zatem bardzo ważne i nie wydaje się, aby było ono znaczące.
W ostatnich latach prac budowlanych wspomina się o darowiznach od księcia Fryderyka Legnickiego, ale nie przekraczały one dziesięciu węgierskich guldenów. Książęcy kapitan i późniejszy burmistrz Złotoryi, Valentin Albert Bock, właściciel Rochlitz [Rokitnicy] i Kosendau [Kozowa], wypłacił je mistrzowi murarskiemu Reymhausowi, a sklepienie nad chórem zostało ukończone dzięki temu wsparciu.
Jednak gdy tylko zostało ukończone, padło ofiarą zniszczenia. Kościół nie miał żadnych dochodów poza tymi, które otrzymywał od pielgrzymów; nie posiadał ani wsi, ani ziemi. Kiedy nowa doktryna dotarła z Wittenbergi, szybko znalazła drogę do Złotoryi i okolic, ponieważ pierwszy luterański kaznodzieja został mianowany w Neukirch [Nowym Kościele] w 1520 roku, a w Złotoryi w 1522 roku. W związku z tym pielgrzymki i msze w tym kościele ustały, a zaledwie 40 lat po tym czasie zaczął on podupadać a ruina była odwiedzana tylko przez podróżników, którzy uwieczniali się, pisząc swoje imiona na ścianach, tak jak robią to do dziś. W czasie wojny trzydziestoletniej była to siedziba bandy rabusiów, którzy uczynili drogę ze Złotoryi do Lwówka całkowicie niebezpieczną, a wielu podróżnych zostało zamordowanych w dawnym miejscu pokoju.
Pod koniec XVII wieku część wieży nadal stała, ale popadła w całkowitą ruinę. Magistrat złotoryjski zezwolił również tym, którzy osiedlili się obok karczmy, na wykorzystanie kamieni i filarów kościoła do budowy swoich domów. Pozostały tylko mury, a leśniczy wykorzystał wewnętrzną przestrzeń jako ogród, siejąc i sadząc, zwłaszcza że miał swoje owoce bezpieczne, zamykając drzwi. Ostatnia wzmianka o opuszczonym kościele pochodzi z 1598 r. Mistrz Wenzel opisuje w swojej kronice następujący incydent: "W 1598 r., 25 stycznia, w lesie Haynwald znaleziono człowieka, który został zjedzony aż po uda przez psy i wilki w wielkim śniegu, który spadł w tym tygodniu. Zostało to ujawnione przez rękę, którą pies przyniósł do tamtejszego kościoła, po czym podążono za tropem i znaleziono prawie pożarte zwłoki. Następnego dnia zostały one zbadane przez miejscowy sąd i pochowane w opuszczonym kościele. Nikt nie wiedział ani nie domyślał się, skąd pochodził".
A dzisiaj? Nic nie pozostało z tego domu Bożego, ani jeden kamień nie pozostał na kamieniu; zniknął z ziemi, a pług omija to miejsce. Tylko kamień z inskrypcją, wmurowany w pobliską stodołę, pozostaje jako ostatni niemy świadek dawnego miejsca kultu.
----------
*) Orfede, Orfehde, później - Urphede (Urfehde, Urfede), w średniowiecznym prawie przysięga pierwotna. Była to nazwa nadana zapewnieniu, przysiędze osoby podejrzanej i skazanej na karę, że nie będzie się mścić na sądzie, oskarżycielu lub świadkach z powodu prowadzonego przeciwko niemu śledztwa, w szczególności po odbyciu kary, która ma zostać wykonana. Wg. leksykonu Meyersa.
**) Altarysta (ołtarznik) z łac. altarista – opiekun ołtarza, dawniej zawsze duchowny, sługa kościelny, ministrant. Wg. słow. Doroszewskiego.
Propozycja przekładu, objaśnienia w naw. kwadrat. T. Berestecki
|